Jest sporo powodów, i pewnie wszystkich tu nie wymienię, ale zaznaczę kilka w moim odczuciu ważnych, które będę przedstawiał w kolejnych częściach.
NIESPRAWIEDLIWA WYMIANA
Jeżeli dajesz więcej niż otrzymujesz, jeżeli czujesz się wykorzystany, jeżeli ciągle czujesz, że musisz się powstrzymywać, aby partner dorównał Ci kroku, prędzej czy później powiesz dość. Czasami powiesz to o dużo za późno, i wszyscy będą w ciężkim szoku. Przecież przez tyle lat, nic nie mówiłeś, a nagle się okazuje, że Ci to przeszkadza? Dlatego tak ważne jest, aby w relacji pary była przestrzeń na wyrażenie się, na wyrażenie własnego zdania, przekonania, osądu sprawy, ale o tym w następnym podpunkcie.
Dawanie i branie w parze to bardzo ważny element spajający parę, bądź w przypadku nierównej wymiany rozprężający więzi, powodujący konflikty. W przypadku, gdy jeden z partnerów tylko bierze, a drugi tylko daje, mamy do czynienia z relacją Rodzic – Dziecko. A partner Twoim rodzicem nie jest, więc to musi się prędzej czy później źle skończyć.
Ci partnerzy, którzy wzięli za dużo, i brali od swojego partnera jak od rodzica, w pewnym momencie opuszczą związek. Chyba, że nadarzy się im okazja, aby mogli wyrównać swojemu partnerowi, i w ten sposób powrócić do relacji Dorosły – Dorosły. Jeżeli nie będą widzieli szans na wyrównanie, po prostu odejdą, odejdą w złości. Ich złość sygnalizuje tylko tyle, że wzięli za dużo, i złoszczą się na siebie, bo nie mogą oddać, nie mogą wyrównać, a tym samym muszą pozostać w tej relacji na poziomie dziecka, a fakty są takie, że nie są dzieckiem partnera, tylko są jego partnerem.
Czasami jest tak, że ktoś w określonym okresie czasu więcej bierze, a mniej daje. To czuć, tutaj nie trzeba kalkulatora, chociaż dla osób, które niezbyt czują, może okazać się on pomocny. I taka sytuacja, w której jeden z partnerów więcej bierze, niż daje jest sytuacją stricte życiową – to nic nie naturalnego. Ważne jest natomiast, aby partnerzy jasno i klarownie coś między sobą ustalili. Np. Taka a taka sytuacja będzie miała miejsce przez 6 miesięcy. Później wyrównam. Bo partnerstwo polega na tym, że spotykają się dwie równie ważne osoby, z równymi prawami, i z równym podziałem obowiązków, które wynikają wprost z egzystencji i spraw, którymi się zajmujemy, takimi chociażby jak płacenie rachunków, kupowanie paśnika, wymiana żarówek, czyszczenie kibla itd. Partnerzy są od siebie różni, ale są równi.
Jeżeli jeden próbuje zdominować drugiego, przeciągnąć drugiego na stronę swego rodzinnego sumienia, ten drugi czuje się z tym źle. Czuje, że nie został uszanowany, że nie została uznana jego odmienność. Tam gdzie pojawia się próba zdominowania, tam kończy się miłość, tam zaczyna się konflikt – nie zawsze otwarty, i wprost, czasami stłumiony, z różnych powodów, ale tlący się jak zapruszona iskra w stogu siana.
Zamknij oczy i popatrz na swego partnera, i zobacz za nim jego mamę, i tatę. Swojego teścia i teściową. Popatrz też na swoich rodziców. Gdzie Cię bardziej ciągnie, komu jesteś bardziej życzliwy? Do kogo pałasz większą sympatią? Jeżeli do teściów, to odcinasz się od korzeni, i być może najpierw będzie wygodniej, ale zazwyczaj, gdy jest wygodnie, to zaraz potem dostaje się wpierdol, albo przychodzi nieoczekiwanie wysoki rachunek. Jeżeli bardziej Cię ciągnie natomiast do rodziców, to tak jakbyś chciał partnera wciągnąć do swego klanu, często nie patrząc na to, czy on chce, i czy się zgadza. Musimy tutaj pamiętać, że nowy system ma pierwszeństwo przed systemem pochodzenia, a to oznacza nie mniej nie więcej tyle, że w nowym systemie trzeba wypracować rozwiązania, które szanują obydwa systemy, z których pochodzimy. Nikt tego kurwa nas nie uczy. Jakoś to będzie… ano jakoś będzie. Dlatego też, kiedyś był zwyczaj, że rodzice młodych spotykali się, i ze sobą rozmawiali. Sprawdzali, czy są ze sobą we względnej zgodzie. Jeżeli były spore konflikty, spore różnice, często małżeństwo było niedopuszczane. To było całkiem mądre, z racji ograniczonej liczby zasobów, z racji podejmowania się przez nową rodzinę trudu wychowania dzieci. Takie spotkania rodziców, to był ruch sprawdzający grunt. Tak samo robi się, gdy chcesz posiać ziarna. Sprawdzasz glebę. Jeżeli jest zbyt piaskowa, to wiesz, że pewnych upraw tam nie zasiejesz. Było jasne, że jeżeli teściowa z teściową się nie dogada, to żona z mężem też będzie miała konflikt. Dlaczego? Bo ona i on rodziców mają w sobie. Mały konflikt był nawet wskazany, bo powodował pójście do przodu, ale jeżeli któryś z rodziców na dzień dobry pałał złością na rodzica pana, czy panny młodej, to było jasne, że z tej mąki chleba nie będzie.
Elementarną podstawą udanej relacji, jest równowaga, w dawaniu i braniu. Ten, który chce dawać więcej, straci partnera. Może zyska na chwilę władzę, może na chwilę go zdominuje, może na chwilę poczuje się większy, i poczuje triumf, ale ten ostatni kroczy tuż przed katastrofą. Miłość udaje się między równymi sobie, między tymi, którzy szanują swoją odrębność, i szukają rozwiązań szanujących drugą stronę, taką jaka ona jest.
MOŻLIWOŚĆ WYRAŻANIA SIĘ
Czasami partner partnerowi stawia zarzut, i nie chodzi o powód zarzutu, nie to tutaj chce rozpatrywać. Jeden drugiemu stawia zarzut. Np. „Po całych dniach nic nie robisz.” O co tutaj chodzi? Co tutaj jest klu problemu, jak to ugryźć, aby się nie pogryźć, tudzież nie zagryźć? Bo jak wiemy doskonale od słowa, do słowa i mamy jatkę na maxa. Możemy sobie tutaj wyobrazić następujący scenariusz.
– Cały dzień nic nie robisz – zarzut.
– Jak to nic nie robię – reakcja obronna. – przecież wstawiłem dzisiaj zmywarkę, zawiozłem dzieci do przedszkola, kupiłem bułki, masło, jajka, i zrobiłem nam wspólne śniadanie.
– A ja posprzątałam kuchnię, wyrzuciłam trzy wory śmieci, umyłam łazienkę, i gotuje zupę, i mam mnóstwo spraw związanych z firmą, którymi nie mogę się zająć.
– Ale o co Ci chodzi? Nie mów mi, że nic nie robię. Jestem zmęczony, i po prostu odpoczywam. Mam dzisiaj dzień wolny.
– Ja też mam dzień wolny, i muszę zapierdalać.
– To nie zapierdalaj, kto Ci każe? Zamiast odpisywać na maile zleć to sekretarce.
– A czemu Ty nie zlecisz sekretarce swoich maili?
– Bo nie mam takiego problemu jak Ty.
– Oczywiście, Ty nie masz w ogóle problemów, i jak zwykle jesteś lepszy.
– Ale o co Ci chodzi?
– O nic. Leż i ugniataj dupę, to wychodzi Ci najlepiej.
– Chętnie poleżę.
– Spadaj.
– Sama spadaj.
– Co mi do łba strzeliło, aby się Tobą związać.
– Zawsze możesz to rozwiązać, wystarczy jedna strona A4.
– To może Ty napiszesz tą stronę?
– Ale to Ty zastanawiasz się nad tym, co Ci do łba strzeliło.
– No tak, bo Ty możesz leżeć do góry dupą, i nic nie robić.
– No to połóż się do góry dupą, albo napisz jedną stronę A4.
– Tak, a zupę kurwa ugotuje Pani Kazia z drugiego piętra.
– Ja pierdole, chodzi Ci o to, że mam ugotować zupę?
– Nic nie musisz robić. Po prostu kurwa leż.
– To mam ją ugotować, czy leżeć?
– Rób co chcesz.
I tak może to się ciągnąć w pizdu długo, aż do faktycznego napisania pozwu rozwodowego. Z czym mamy tu do czynienia? Mamy tu do czynienia z powstrzymaniem się od wyrażenia siebie. Dorosły nie ma problemu z wyrażaniem siebie względem świata. Ma łatwość w mówieniu o własnych potrzebach, umie je jasno i wprost komunikować. Dziecko, które nie mogło mówić wprost o własnych potrzebach, bo bało się, że nie zostanie zrozumiane, przyjęte, zaakceptowane ze swoją potrzebą, często próbowało komunikować się rodzicem nie wprost, a na tzw. Wężyka. Gdy rodzice często byli bardziej skupieni na swoim świecie, na swoich przeżyciach, na swoich doświadczeniach, a dzieci ich rozpraszały, przeszkadzały im, wybijały z ich światów, to takim dzieciom zostaje jakby wdrukowany strach przed wyrażeniem siebie wprost i zamiast stanąć wprost, twarzą w twarz przed partnerem i powiedzieć
– Kochanie mam prośbę. Mam do napisania 20 maili, bardzo pilnych do klientów, którzy czekają na odpowiedź, czy mógłbyś dokończyć zupę? Wszystko się już gotuje, tylko trzeba zrobić kluski, i wrzucić kostki rosołowe?
– Misiu dla Ciebie wszystko.
– Bosko.
Frazy można ułożyć oczywiście w inną formę, ale różnica jest jedna. Nie ma tutaj zarzutu, tylko jest prośba. Jeżeli nie mamy do czynienia z psychopatyczną wersją osobowości, to w większość przypadków po prostu zadziała.
Wyrażanie się wprost, to jeden z mechanizmów udanych relacji. Wyrażanie się nie wprost, często prowadzi do konfliktów. Nierozwiązanie konfliktów, nie znalezienie rozwiązania dla tego pierwszego, i zamiecenie go pod dywan jest tylko strategią na przetrwanie, a nie na rozwój relacji pary. Dorośli mówią wprost. Dorośli mający w sobie wystraszone zregresowane dziecko, będą mówili wg. Strategii wężyka.