TRÓJKĄT – KLASYKA GRECKIEJ TRAGEDII

Zazwyczaj bywa to tak…Ona już nie może z nim. On jest uparty jak wół i nic do niego nie dociera. Albo go nie ma w relacji, przyzwyczaił się, że Ona jest, i wydaje mu się, że tak już zostanie. Ona sama jeździ na warsztaty, uczy się, rozwija się, a on dalej nic. Czasem coś drgnie, ale On zasadniczo ma to gdzieś.

Ona chce z nim być, bo ostatecznie boi się, być sama, ale nie z takim, jaki jest. Taki jaki jest, jest nieodpowiedni, bo ona już za dużo widzi. Jak to zmienić? Inaczej, jak ludzie to zmieniają?

Ano wprowadzając do relacji trzeciego. Kochanka albo kochankę. Kochanek zasila związek swoją energią. Jak ? Ano tak, że bez niego On nigdy dupy by nie ruszył. Czasami nie jest potrzebny kochanek seksualny. Wystarczy jakiś amant, który jest Nią wyjątkowo zainteresowany. I tam gdzie był beton nagle robi się mięciutko i jednak rusza. Czasami później niż Ona by chciała, bo może On pokazuje nadal jaki to nie jest wielki, i jak bardzo jest ponad to.

Kochanków w relacji szukają Ci, którzy w relacji stoją w miejscu dziecka, a od partnera biorą jak od rodzica, a partner chętnie w rolę rodzica wchodzi, bo daje mu to poczucie wyższości, poczucie kontroli, poczucie, że może nadużywać władzy względem tego, który gra rolę mniejszego.

Ostatecznie ten kontrolujący jest małym wystraszonym dzieckiem, które zrobi wszystko, aby tylko nie stracić kontroli. Ten który, gra mniejszego też dzieckiem jest. Sprawy brną dalej. Pojawiają się kłótnie, awantury… energia, której nie było, muł, który stał między parą zaczyna być wzruszany. Z czyjej energii to idzie ? Z jej energii? Z jego? Kto ostatecznie jest ogniskiem ich konfliktu?

Podobna sytuacja ma miejsce w relacji nadużyć alkoholowych. Widzieliście kiedyś żonę alkoholika, który ją bił? Spróbujcie wejść miedzy nich. Wiecie co się zazwyczaj wtedy dzieje? Ten, który próbuje wejść między nich, dostaje po prostu w łeb. Dlaczego? Bo oboje chcą tej gry. On sprawca, ona ofiara, i wszystko kręci się według przewidywalnego scenariusza.

Rola kochanka i kochanki w związku to zazwyczaj podobna rola do roli ratownika, w przypadku powyżej.

Większy w związku nie chce zdradzać. On karmi się energetycznie nadużyciem. Mniejszy na początku zgadza się, bo potrzebuje kogoś silniejszego, bo sam boi się po prostu życia. Gdy już czuje się bezpiecznie przy większym i urósł jak przy rodzicu, którego mu tak naprawdę w dzieciństwie brakowało, chce odwrócić role, chociaż intencjonalnie mówi, że chodzi mu o partnerstwo. Tak naprawdę uświadamia sobie swój wkurw na partnera, że przez tyle lat był nadużywany. Ostatecznie przez rodzica, ale teraz w związku może wyrzucić to, na co nie było go nigdy stać względem rodzica. Zazwyczaj, takie osoby dużo mówią o miłości tej bezinteresownej, ostatecznie jest to tylko iluzja, bo tak głębiej to mają pokłady niewyrażonej agresji. Są zazwyczaj biernie agresywne.

Wchodzenie w relacje pary, gdy Ci nie zakończyli ze sobą relacji kończy się zazwyczaj tak samo. Kochanek podziela rolę wybawiciela, szybciej lub wolniej. Historia zazwyczaj kończy się tak samo.

Czasami kończy się tym, że ona wraca do partnera, bo przecież wcale odejść nie chciała. Jakby chciała to by odeszła i bez kochanka. Ale nie odeszła więc odejść wcale nie chciała. Ona szukała zazwyczaj kogoś, kogo teraz mogłaby nadużywać, tak jak była nadużyta w poprzedniej relacji, a pierwotnie w relacji z rodzicem.

A co z kochankiem? To zazwyczaj księżniczka Tatusia lub synek Mamusi.

Odmitologizowując zdradę. Jest to szansa na staniecie w miejscu dorosłego. A czy ktoś stanie, czy się zawiesi… życie, świadomość, ewolucja i możliwość wyciągnięcia wniosków, bądź nie.

Co było by rozwiązaniem?

Ona dorasta. Jej partner dorasta. Kochanek dorasta. Wszyscy wygrywają. Siebie. Wewnętrzne dziecko w końcu w poczuciu bezpieczeństwa idzie spać w ich ramionach, a nie w ramionach drugiego.

Dziękuję, że czytasz. A jak uważasz, że warto to proszę udostępnij 

Mirek Piotr Czarko Wasiutycz

Dodaj komentarz