Za każdym razem, gdy przychodzi do mnie na warsztat ofiara, mówię NIE.
Ale takie z samej dupy, aby poczuła, że NIE to znaczy nie a nie MOŻE.
Jakiś tydzień temu usłyszałem od kogoś piękną historię. Historię o trzech zaklęciach, które spowodują, że będziesz szczęśliwy w swoim życiu. A z zaklęciami jest tak, że nie chodzi przy ich wypowiadaniu, aby tylko je wypowiedzieć ze łba, na zasadzie “Hokus pokus czary-mary zapierd…aj po browary.”
Chodzi o to, aby przy wypowiadaniu tych słów mówić je z samych Cochones. One muszą w nas zabrzmieć, zabrzmieć do granicy, tak, abyśmy my sami je usłyszeli i poczuli.
Pierwsze zaklęcie, którego trzeba się nauczyć to “NIE”. Które znaczy NIE a nie MOŻE, lub w sumie to TROCHĘ TAK, a TROCHĘ NIE. NIE znaczy NIE i kropka.
Możesz zacząć je ćwiczyć, wypowiadanie tego zaklęcia już dzisiaj. Naucz się wypowiadać pierwsze zaklęcie NIE.
Drugie zaklęcie brzmi “DOŚĆ” i tutaj też należy pamiętać, aby DOŚĆ znaczyło DOŚĆ. A jak ktoś nie rozumie i dalej np. nie dotrzymuje słowa i nawija Ci makaron na uszy, nawet gdy już mu powiedziałeś DOŚĆ, to znaczy, że jeszcze się nie nauczyłeś mówić DOŚĆ, bo gdybyś się nauczył, to uwierz mi na słowo małego harcerza, że DOŚĆ znaczy DOŚĆ i kropka.
No i trzecie zaklęcie, które może być wypowiadane wtedy, kiedy masz na coś ochotę, ale czas na zrealizowanie tejże ochoty jest nie do końca właściwy. Trzecie zaklęcie brzmi NIE W TEJ CHWILI. Jeżeli nauczysz się wypowiadać do ludzi, którzy Cię otaczają, nawet tych najbliższych te trzy „słowa”. Albo do klientów, na których przecież Ci zależy te trzy zaklęcia, Twoje życie będzie takie, jakie byś chciał, aby było.
Kilka razy już powiedziałem NIE. Ofiarom mówię NIE. Klientom, którzy przychodzą do mnie i próbują mi wcisnąć swoją historię, o swojej złej mamie, albo złym tacie. Takim osobom mówię NIE. I DOŚĆ — nie chce tego słuchać. To prowadzi donikąd.
Zarzuty względem rodziców, nawet tych w rodzinach DDA, DDD, czyli tam, gdzie panowała dysfunkcja…
… prowadzą do ochrony przed bólem, przed przyznaniem się do swoich prawdziwych uczuć.
Zarzuty są z głowy, zarzuty są tarczą. I nie mówię, że jest im łatwo… nie mówię, że było im łatwo. Po prostu taka jest ich droga w ramiona mamy i taty. Trudna, bolesna, ale to ich droga, i nikt poza nimi jej nie przejdzie.
Czasami na mnie wrzeszczą… krzyczą… źle mi życzą. Ale wtedy są BARDZIEJ PRAWDZIWI, niż wtedy kiedy wchodzą w rolę małej biednej owieczki, której mina urwała pół dupy. Tak było cholera jasna. Tak właśnie było. Było ciężko, trudno, i bolało. I z tym bólem konfrontuje na warsztatach, aby go przeżyć, aby się odważyć, i zrobić krok KU… Ku mamie i tacie. Innych rodziców nie mamy, mamy takich, jakich mamy. Gdyby zależało mi na tym, aby na moich warsztatach było miło… i aby mieć dobry PR, to byłoby pięknie, ładnie, i byłoby tam sranie miłością bezinteresowną. A u mnie jest prawdziwie. I jak lecą gile z nosa, to lecą, bo widocznie mają lecieć.
Usłyszałem kilka opinii… że niektórzy boją się do mnie przyjść. I dobrze, myślę sobie. Niech się boją. Niech idą gdzie indziej i niech wymagają, bo przecież zapłacili. Takie hasła też słyszałem… „Ale ja zapłaciłam… i to, co widzę, mi się nie podoba”. Tak, bo ja nie robię tak, aby się podobało. Robię tak, abyś poszedł/ poszła krok do przodu, a to nie zawsze są miłe kroki, i czasami bolą, i to fest. Ale jedno Ci mogę powiedzieć. Dowiedziałem się tego bardzo wcześnie i myślę, że mi mega pomogło.
Dowiedziałem się na samym początku mojej drogi z ustawieniami, że na „końcu zawsze jest spokój”
… i to głęboki spokój.
Zarzuty
chronią przed bólem. Złość chroni przed bólem. Lepiej się wściekać niż poczuć ból. Zarzuty czasami pozwalają pozostać NIEWINNYM. I często nie chcemy z tej NIEWINNOŚCI zrezygnować.
Przykład: Klientka została zdradzona przez męża. Jakiś czas temu. Po raz pierwszy. Co zrobiła? WYBACZYŁA MU. Nie wyrównała, tylko wybaczyła. On zrobił jej kuku. A ona mu dobrze. Czy to powoduje, że mogą stać na równi? NIE. To powoduje, że relacja się rozjeżdża. „Ale to, co ja mam zrobić?” Zapytała głosem 4-letniej dziewczynki.
Odpowiedziałem, aby zniszczyła mu jego ulubiona rzecz, albo przedmiot. Albo, aby spakowała się i wyjechała na tydzień z jakimś przystojniakiem do Grecji. Nie musi z nim iść do łóżka. Ale niech codziennie wysyła na telefon męża kilka dwuznacznych zdjęć. Niech się zastanawia chłop, co się tam dzieje. Niech mu wyobraźnia popracuje. „Ale ja tak nie potrafię!” i zaczyna znów płakać. Czy ten płacz coś zmieni? NIE. Użala się nad sobą. Ten płacz nic nie zmieni. Gdy partner wybacza. Czyli ten, który wyrządził coś złego, nie widzi konsekwencji swoich zachowań, nie ponosi odpowiedzialności, to tak jakby uszło mu to na sucho. Co zrobi??? Zazwyczaj zdradzi po raz kolejny.
Z ofiarą nie da się pracować. Ofiara chce być niewinna.
Chce pozostać dzieckiem, bo tylko dzieci są niewinne.
A ja pracuję z dorosłymi, a nie z dziećmi. Ktoś pomyśli albo i powie… „Kawał chu…a” – w sensie, że ze mnie? Nie. Po prostu wiem jak to działa i dla Twojego dobrego samopoczucia, nawet jak zapłaciłeś, nie będę robił tak, abyś na koniec wyszedł uśmiechnięty. Tak nie działają ustawienia. Tak działa psychodrama. Odtwarzanie dynamik względem woli prowadzącego. Jak się boisz, to do mnie nie przychodź. Idź do kogoś, kto pogłaszcze po głowie. No i to tyle… Houk!
Dziękuję, że czytasz. A jak uważasz, że warto to proszę, udostępnij i skomentuj. Dziękuję.
Mirosław Czarko-Wasiutycz. Prowadzę warsztaty z ustawień systemowych wg. Berta Hellingera