Związki i relacje to trudna sprawa, wie o tym prawie każdy. Tak rzadko udaje się udana relacja, a udane małżeństwo to już rarytas. Każdy z nas tęskni za spełnieniem w życiu, w sferze relacji, każdy niemal umysł jest przesiąknięty ideą, udanego związku, w którym komunikacja przebiega bez zakłóceń, w którym oczywiście pojawiają się problemy,i kłótnie, ale dochodzimy razem do rozwiązań, i problemy zostają rozwiązane, w ten sposób jak para rośniemy. Rozwiązane problemy to takie, które gdy zostaną wyjaśnione i zostanie wdrożone rozwiązanie, to obie strony konfliktu, sprzeczki są usatysfakcjonowane efektem i więcej dany problem się nie pojawia. W związkach z narcyzmem, problemy nie pełnią funkcji wspólnego wzrostu, one pełnią funkcję pożywki energetycznej dla narcyza. Dlatego w takiej relacji możesz mieć wrażenie, że utknąłeś, że ile byś kurwa nie zrobił, to i tak jesteś w kontekście relacji na tym samym poziomie.
W związkach narcystycznych, zazwyczaj mamy do czynienia z sytuacją, gdzie tylko jednej osobie na rozwiązaniu problemu zależy. Druga gra, gra świetnie, gra doskonale, robi mgłę, zasieki a gdy już ofiara narcyza rozpozna te wszystkie techniki i umie dobrnąć do przyczyny konfliktu, to kłótnia się kończy. Ale kończy się nie dlatego, że narcyz uznał, że jego ofiara ma racje, czy też znalazła satysfakcjonujące obie strony rozwiązania. Narcyz milknie bo czuje, że w tej konkretnej chwili czas odpuścić, bo nie ma szans na wygraną, nie ma szans na energetyczne szamanko, nie ma szans na nażarcie się nowym świeżym wkurwem ofiary. Ostatecznie nie ma szans na energetyczną kąpiel, bo emocje jakie nie są, czy ciężkie, czy przyjemne, są po prostu na wyższych poziomach energią, a narcyz energii potrzebuje, bo ma w sobie wielką czarną dziurę, którą zazwyczaj widzi w partnerze i nawet czasami o tym mu prosto w oczy, czy też patrzałki komunikuje.
Nie chodzi o rozwiązanie konfliktu. Konflikt ma trwać. I jeżeli ofierze narcyza wydaje się, że cisza w jego wydaniu oznacza uznanie rozwiązania, czy też racji, to w wielkim zajebistym błędzie jest i kropka. Ten sam konflikt wypłynie w najmniej oczekiwanym momencie, a zazwyczaj ten najmniej oczekiwany jest wtedy, gdy potrafisz zachłysnąć się radością życia. Gdy celebrujesz przyjemność, bądź zalewa Cię fala przyjemnych uczuć w towarzystwie narcyza, wtedy Twój balonik pozytywnej energii zostanie przebity jak zatrutą igłą, z trucizną, a jej esencją będzie zarzut sprzed dwóch tygodni, który myślałeś, że został podczas ostatniej kłótni skutecznie odparty, rozwiązany, rozwikłany niczym kłębek Ariadny. Nic podobnego, jesteś w błędzie. Właśnie wtedy, gdy jesteś otwarty i doświadczasz przyjemności, flow dostaniesz wpierdol, bo wtedy jesteś najbardziej otwarty, a nie da się być otwartym tylko na to co dobre, jak otwierasz drzwi swojej istoty na drugą istotę, to ona może wejść w Ciebie z tym wszystkim co w sobie ma. Nie zostawia umazanych gównem gumiaków przed domem, wchodzi cała taka jaka jest.
Narcyz nie umie się cieszyć Twoim szczęściem. Jak Ty jesteś szczęśliwy, to w jego przekonaniu, kradniesz jego szczęście. Jeżeli Ty jesteś szczęśliwy, to on nieszczęśliwy musi być. Tu nie ma opcji, oboje jesteśmy szczęśliwi. Tu jest tylko opcja, albo vs albo. Jeżeli Ty masz pieniądze, to on musi być biedny, Ty swoim bogactwem zabierasz mu jego. Ty swoją radością zabierasz mu jego radość, Ty swoją dobrą zabawą z Waszymi czasem dziećmi, odbierasz mu jego poczucie spełnienia w relacji z dziećmi. Ty przytulając własne dziecko zagrażasz jego poczuciu bliskości. Tak wiem, to brzmi jak popierdolone, ale narcystyczny świat taki jest i dzieje się to poprzez odwrócone lustro projekcji.
Narcyz jest zazdrosny o Twoje relacje. Będzie powoli i systematycznie odcinał Cię od korzeni, a jak pisał ktoś – bez korzeni nie ma skrzydeł. Często będzie krytykował Twoje przyjaźnie, będzie widział w osobach, które są Ci bliskie Twoje zagrożenie, będzie skutecznie i powoli, abyś się nie zorientował podkopywał też Twoją pewność siebie. Zwłaszcza tą, opartą na słuchaniu siebie, słuchaniu swojej intuicji, zaufania w swoje sądy. Narcyz jak jakiś jebany tygrys czy lew, gepard, czy też inne mordercze zwierzątko, będzie odciągał Cię od stada, bo w stadzie nie za bardzo jest szansa na szamanko. Jak kozy są w stadzie, to drapieżnik nie będzie wchodził w bezpośredni atak. Będzie się bał, że może dostać w łeb od jakiegoś starszego dorosłego barana, osła, kozła, czy gnu. Drapieżnik będzie odcinał Cię od stada, abyś był mniej chroniony. Przez pole rodziny, przez pole przyjaciół, przez pole, które Cię otacza ochroną. Jak już natomiast uda mu się wyciągnąć Cię na otwartą przestrzeń… i będziesz już bez stada, bez bliskich, to wtedy narcystyczny partner przeprowadzi swój pierwszy atak. To będzie dla Ciebie szok, bo przez kilka miesięcy wcześniej byłeś mamiony, jego obrazem, zachowaniami które miały Cię tylko zwieść, i przekonać, że znalazłeś kogoś wyjątkowego i z kimś wyjątkowym będziesz mógł być.
Przy narcyzie będziesz powoli i systematycznie sam siebie gwałcił, a potem sam siebie obwiniał, że wciąż jest z Tobą coś nie tak i to niestety nie ma końca, ten ruch własnej destrukcji celem wyrównania do obrazu, jaki ma na Twój temat narcyz, jest ruchem bez końca. Zawsze będzie coś nie TAK, zawsze będzie coś NIEWŁAŚCIWIE i fakty, realna rzeczywistość nie ma tu żadnego znaczenia. Narcyz projektuje na Ciebie swoje deficyty i obarcza Cię winą, o to, że to Ty je masz. Usłyszysz od niego czasami coś takiego, że „Jesteś zajebisty, gdybyś tylko się postarał, gdybyś tylko chciał, to ta relacja (w sensie Wasza relacja) byłaby już dawno w innym miejscu. W domyśle, to Twoja wina i odpowiedzialność, że my jesteśmy, w tym a nie innym miejscu. Narcyz jest mega przekonujący, w tym co mówi i ma skłonność do nieomylności. On nie umie powiedzieć – pomyliłem się. To był mój błąd. Spierdoliłem to. Przepraszam. Nie ma chuja we wsi… a nawet jak to powie, to to jest tylko gra, a nie refleksja.
Narcyz bez żywiciela wygląda jak trup. Dlatego, gdy tylko skończysz z nim relacje, nie minie pięć sekund jak znajdzie sobie kolejnego potencjalnego dawce i jego taniec uwodzenia zacznie się od początku.
Narcyzm to trauma. Głębokie zranienie, zazwyczaj wynika ono z tego, że rodzice nie przywiązywali uwagi do swego dziecka. Do tego co ich dziecko czuje. Narcystyczne dziecko to zazwyczaj dziecko dorosłego narcyza. A dziecko narcyza nie może być słabe, nie może się mazgaić, nie może śmierdzieć, nie może się bać i nie może opowiadać o swoich troskach, zmartwieniach, smutkach. Dziecko narcyza nie może mieć depresji. Tutaj nie ma miejsca na takie dziecko, bo takie dziecko zaprzeczałoby idealnemu obrazowi narcystycznego rodzica, który wierzy w wiele rzeczy, ale na pewno nie w to, że zjebany trochę jest. Takie dziecko szybko zauważy, że to wszystko co w nim trudne, nie ma miejsca, nie ma przestrzeni na wylanie się w obliczu rodzica, który z troską i empatią przytuli, zrozumie, wspomoże jako ten większy. Paradoksalnie właśnie wylanie się tych trudnych rzeczy mogłoby być uzdrowieniem, ale tak się nie dzieje. Dziecko zauważa, że rodzic na nie patrzy tylko wtedy, i tylko wtedy z nim wchodzi w interakcje, gdy osiąga sukcesy, gdy pięknie tańczy, ale tylko wtedy, gdy inni klaszczą. Wtedy taki narcystyczny rodzic oznajmi całemu światu, że ma cudowne dziecko, aby potwierdzić swój tak skrupulatnie budowany wizerunek. Narcystyczny rodzic będzie się na zewnątrz chwalił swoim dzieckiem i jego sukcesem, aby światło reflektorów padło też na niego, na jego sztucznie wykreowane self, zamiast autentycznych ludzkim bebechów. Takie dziecko zauważy, że to co się dzieje w domu, a to co rodzic pokazuje na zewnątrz, światu to dwie różne wersje rzeczywistości. Jedna jak bajki, a druga to mały, czarny horror z laleczką Czaki w roli głównej. Takie dziecko szybko załapie, że musi być idealne, i jak jest idealne, pozytywne, i jak jakaś idealna lalka Barbi czy Ken, to wtedy rodzic je widzi. I prędzej czy później porzuci swoje ludzkie oblicze osoby ułomnej, mającej wątpliwości, bojącej się, przeżywającej całe spektrum ludzkich doznań, na rzecz fałszywego obrazu siebie samego. To jest moment, w którym narcyzm wchodzi do przestrzeni, którą można nazwać światem luster.
Każdy z nas trochę narcystyczny jest, i każdy z nas czasem zagląda do świata luster. Narcyz, to osoba która większość swego życia spędza w tym świecie. Zagubiona we własnych odbiciach, jakby zapomniała, że gdzieś tam na dnie siedzi małe zagubione, odszczepione od reszty, porzucone, zapomniane dziecko. Ty zaś, który wchodzisz w narcystyczne związki, musisz całą swoją istotą, i całym sobą na każdym poziomie swojej percepcji mieć świadomość, że nie uratujesz tego dziecka. Całą swoją litość, wielkość, miłość możesz sobie wsadzić w … Jedyną drogą jest więcej się w to nie mieszać, a czasami być może pozwolić temu odejść lub nawet umrzeć.
Dziękuję, że czytasz a jak uważasz, że jest w tym jakaś wartość, to proszę udostępnij