MĘŻCZYZNA W SŁUŻBIE

Męskie służy żeńskiemu na bardzo głębokim poziomie. Dlatego mamy taki odruch, aby najpierw ratować kobiety i dzieci. Potem siebie – my mężczyźni. Gdy nie jesteś w stanie stanąć murem za swoją kobietą w sytuacji zagrożenia, a Ona to zobaczy, poczuje, to często relacja jest przegrana.
Taka kobieta częściej odejdzie, bo w atawizmie, mężczyzna ma chronić i bronić. Chronić stado, rodzinę, dom. Fizycznie, nie mentalnie. Ma mieć w sobie taki ruch, że za swoją kobietą jest w stanie pójść w przysłowiowy ogień. Jeżeli natomiast nie masz takiego ruchu w sobie jako mężczyzna, to zastanów się, czy to na pewno Twoja kobieta, lub czy nie zrobiłeś sobie z niej mamy, bo chłopiec nie jest w stanie stanąć murem za kobietą, to umie zrobić mężczyzna. Jeżeli jesteś natomiast w relacji chłopcem, to też się zastanów, gdzie jest Twoja kobieta, bo ta która robi kanapki, sprząta gacie i skarpetki, wychowuje dzieci, i dyma z siatami z zakupami z LIDLA to nikt inny jak Twoja mama. Więc najprawdopodobniej, nigdy mamy tak naprawdę nie miałeś, i w końcu sobie znalazłeś.
JAK JESZCZE OBJAWIA SIĘ SŁUŻENIE KOBIECIE?
Ano tak, że możesz wziąć na siebie jej depresje, nowotwór, chorobę psychiczną, alkoholizm z rodu a nawet śmierć. Czasami zdarza się, że ktoś w jednej relacji pije, a w drugiej w ogóle nie ma takiej ciągoty. Czasami zdarza się tak, że po rozstaniu ktoś rozkwita – ten mechanizm akurat widać po obu stronach. Rozkwita, wychodzi do życia, do swojej siły, czuć że rośnie, i wcale nagle nie zaczyna więcej pracować, czy też nie udaje się na operacje plastyczne, aby po prawić swój wygląd – po prostu świeci od środka, kwitnie całkowicie naturalnie. Co się więc stało? Po prostu zmienił pole. Wyszedł z czegoś co mu szkodziło. Zostawił coś co go dołowało. Tkwienie w relacji, która nie rozwija jednej i drugiej strony, lub rozwija jedną kosztem drugiej na dłuższą metę może prowadzić do śmierci, albo poważnej choroby. Często najpierw przychodzi choroba, jako posłaniec informacji – zmień coś, rusz się, idziesz nie w tym kierunku co trzeba. Dusza zaczyna cierpieć, a cierpienie duszy przejawia się w ciele. Tkwienie w relacji, w której nie ma rozwoju często wynika z dynamiki, w której w sumieniu łączymy się z przodkami, którzy chcieli odejść, ale nie mogli. Częściej ta dynamika dotyka kobiet, ponieważ w patriarchacie były mocno uzależnione od mężczyzn. Wiązały się bo musiały, albo były sprzedawane, lub rodzice wybierali im małżonka. Serce ciągnęło w jedną stronę, a nakaz w drugą. Rozerwane serce krwawiło. Być może pojawiała się myśl, aby ten stary ramol w końcu zdechł. Wtedy będę mogła pójść za sobą, i takie życzenie śmierci czasem działa z doskonałą precyzją.
Jeżeli mężczyźni w rodzie umierali szybko, to jest duża szansa, że Ty jako nowy partner też spotkasz się ze śmiercią szybko. Dlaczego? Dlatego, że nawet jak się wkurwiasz, to i tak służysz. To atawizm, to ruch pierwotny, to nakaz całkowicie często nieświadomy. Jeżeli mężczyźni umierali na zawał serca, to często może być tak, że Ciebie też to spotka. Po co? Ano bo tak działa sumienie, bo tak działa pierwotny program chronienia życia, chronienia tego co daje życie, co rodzi, tego co żeńskie.
Przypomina mi się tutaj film Koterskiego – „7 uczuć”, gdy główny bohater zadaje psychoterapeutce pytanie:
– A skąd Ona ma wiedzieć, że mnie kocha?
– To proste. Czuje się bezpiecznie, czuje się pożądana, i czuje że rośnie (rozwija się)
– A skąd ja będę widział, że Ona mnie kocha?
– Przy tej właściwej po prostu będą rosły Ci skrzydła, a przy niewłaściwej nie będziesz miał skrzydeł.
Stwierdzenie właściwa/właściwy należy tutaj dobrze rozumieć. Bo każdy jest właściwy, i każda jest właściwa. Jeżeli jest tak, że jesteś z takim mężczyzną, który nie jest w stanie za Tobą stanąć murem, to znaczy to nie mniej nie więcej, że najprawdopodobniej jesteś w sumieniu blisko kobiet, które właśnie z takimi były. Aktem odwagi, jest nie trwanie w takiej relacji, bo nikt tutaj nie wymaga od Ciebie – chyba, że Ty sama – heroizmu. Bardziej ta sytuacja jest po to, abyś w końcu stanęła po swojej stronie i odeszła, być może jako ta pierwsza z rodu.
Jeżeli zaś jesteś mężczyzną, a nie czujesz, że rosną Ci przy niej skrzydła, to wstań do cholery z ciepłego fotela, wypieprz chipsy i piwko, i podejmij decyzję, czy chcesz tak nadal, czy może zasiedziałeś się w tym wygodnym kurwidołku tak, że aż grzyb się miedzy palcami narodził.
Jeżeli zaś jesteś w takiej relacji, i to zauważyłeś, to nie szukaj winnego – to droga donikąd. Nie widziałeś wcześniej – ok. Teraz widzisz – ok. Widocznie w sumieniu byłeś blisko mężczyzn, którzy też tak żyli, a ta „niewłaściwa” była po to, abyś mógł do nich dotrzeć. Jak już to widzisz, to nie ma powodu, abyś nadal tkwił w tym, co Ci nie służy. Nie szukaj winowajcy, nie szukaj ofiary, po prostu podejmij działanie. Ruch. Decyzję. Nie warto stawiać swego życia na szali. Jest zbyt cenne.

Dodaj komentarz