Kiedyś pracowano w kręgu. Kiedyś problem rodziny, był problemem społeczności. I większy krąg, tym więcej głosów w kręgu. Rozmawiano. Dyskutowano. Przedstawiano punkty widzenia. Dzisiaj to trochę farsa, jak patrzę na politykę. Tam też powinien być krąg,ale o kręgu już dawno tam zapomniano. To przypomina bardziej dwie, trzy albo cztery lub więcej firm próbujących sprzedać Ci proszek do prania, którego nie potrzebujesz, ale nie na narzekaniu chciałem się skupić. Jest, jak jest. Było, jak było. Być może coś nam jako ludziom umknęło, być może zostało zapomniane, być może wypatrzone, być może ktoś nie przekazał dalej. Nie ważne. To nie ma już znaczenia.
Pytanie, co zrobić, aby znów można było żyć w polu miłości, bo my raczej na co dzień żyjemy w polu wojny. To jak masz się do własnego ciała, tak masz się do matki. To jak masz się do matki, tak samo masz się do Ziemi, bo Ziemia ma energię matki. To jak masz się do życia, do wychodzenia do życia, tak masz się do ojca. I nawet nie o ojca tu chodzi, chociaż też, ale do tego, co reprezentuje energia męska.
Często mamy opór i próg na szczerość. Na autentyczność. To nie zawsze jest świadome. Czasami maska weszła tak głęboko w nasze ciało, że nie rozpoznajemy, gdzie jestem ja, a gdzie maska. Gdzie rola, którą wciąż na nowo, i na nowo odtwarzam. I wierzę, że jestem tą rolą. Tak, jakby ktoś mi nie powiedział STOP. Kamera STOP. I tak jakbym nie pamiętał, że ktoś kiedyś powiedział AKCJA, i usłyszałem filmowy klaps. Rola przeszkadza nam być w prawdzie. Rola ojca, rola herosa, rola matki, kochanki, dziecka. Każda rola ma swoje aspekty siły, i aspekty słabości. Społeczeństwo ocenia role. Pewne jej aspekty wartościuje jako ważne, cenione, a pewne odrzuca, na pewne się nie zgadza. Dobra matka to taka, która dba o dzieci. A taka, która nie dba o dzieci, to lafirynda. Dobry mężczyzna , to taki, który przynosi do domu „fokę”, a taki który nie przynosi „foki” jest złym mężczyzną. Słabym, cienkim, nieudacznikiem. A nieudacznik, to ktoś, kto nie jest akceptowany, a akceptowani chcemy być wszyscy. Więc gramy. Więc napierdalamy swoje role, tak aby wypaść jak najlepiej, aby dostać oskara, nagrodę, uścisk dłoni prezesa, paszport Polsatu. A ciśnienie rośnie. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. I ciało bierze na siebie to spięcie. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. A może tak dzisiaj zrobić STOP. Dzisiaj będę chujową matką i nie zrobię kanapeczek do szkoły. Dzisiaj będę leniwym śmierdzielem i pójdę do łóżka spać nieogolony. Próbowałeś kiedyś? Czy nadal chcesz być najlepszy, najszybszy, naj … Ale czy to nadal Ty? Czy jesteś rolą, czy jesteś sobą? Gdzie rola stała się Tobą, a Ty rolą?
Próg na autentyczność to bardzo powszechny próg. Wręcz codzienny. Zapomnieliśmy jak się rozmawia szczerze. Nie rozmawiamy szczerze, bo boimy się odrzucenia. Nie komunikujemy szczerze swoich potrzeb, bo boimy się ich nie spełnienia. Tkwimy często w jakiejś relacji, czekając jak pies na obgryzioną kość. W nadziei. W mirażu. I tak docieramy do starości, i stwierdzamy – życie to cierpienie.
Kiedy ostatnio powiedziałeś partnerowi – dzisiaj chce spać sama. Nie podchodź do mnie. Mam dość na głowie. I kiedy zostało to przyjęte? I kiedy powiedziałaś to z miłością. Nie w złości, bo Ci się nazbierało przez miesiące i lata. Kiedy powiedziałaś to z punktu miłości. Do siebie, że faktycznie możesz dzisiaj chcieć być sama? Czy raczej bywa to tak, że myślisz sobie.
“Nie powiem mu tego, bo się obrazi. Więc jak ma się obrazić, to lepiej nie będę tego robić. Nie pójdę za sobą. Nie posłucham siebie. Zrobię to co on chce, w nadziei, że to doceni. Doceni? Nie. Bo On często gra tak samo jak Ty.”
A może on myśli tak:
“Cały czas zwraca mi uwagę, że chrapie. Budzi mnie w nocy. Może lepiej byłoby, aby spała w pokoju obok. Wtedy ja bym się wysypiał i Ona. Czasami chcę pobyć sam i móc puścić w nocy bąka,ale nie powiem jej tego, bo się obrazi, bo pewnie zrobi awanturę, że już jej nie chce, albo, że mam inną babę. Więc lepiej nie powiem.”
Co z takie myślenia może wyniknąć? Dwoje ludzi, którzy gniotą się ze sobą, zamiast poszukać miejsca, w którym czują się oboje wygodnie. I to tylko mała cząstka. Wydłubana pincetą. To tylko malutki kawałek, przykład, gdzie może pojawić się brak autentyzmu.
Nie rozmawiamy ze sobą. Chcemy, aby nas słuchano. Chcemy, aby było po naszemu. A jak nie jest po naszemu, to może nie być wcale. Albo po mojemu, albo wcale. Dokąd to prowadzi? To prowadzi do pola wojny. To, co się dzieje na świecie, jest obrazem tego, jak nasz wewnętrzny rodowy mężczyzna, ma się do naszej wewnętrznej rodowej kobiety. A jak się ma ? Widać. To pole wojny. Uleczenie nie pojawia się w polu wojny. Uleczenie pojawia się w polu miłości. Ale jak otworzyć pole miłości? Pole miłości otwiera się w kręgu. Nasi przodkowie otwierali kręgi. Nie spotykali się tak, jak sądzimy, bo nie mieli co robić. Spotykali się, bo w kręgu rozwiązywały się tematy, które były dla społeczności ważne. Krąg to coś więcej niż, trzy osoby. Niż trzy indywidualne osoby. To już przestrzeń trojga. I nie miejsce, gdzie dwóch na jednego. Nie miejsce, gdzie ktoś ma mieć rację. Racja i rozwiązanie przyjdzie samo. Z przestrzeni i nie będzie to niczyje rozwiązanie. To nie będzie rozwiązanie Romka, Zosi, czy Tadzia. To będzie rozwiązanie z przestrzeni tych trojga, bo tych trojga to więcej niż suma trzech osób. W kręgu rozwiązanie przychodzi z przestrzeni kręgu, a przestrzeń kręgu nie jest niczyją własnością, jest przestrzenią MY. To nasze rozwiązanie, i nikt nie ma do niego indywidualnego prawa.