Ostatnimi czasy trafia do mnie dużo matek tych z dziećmi, i tych bez dzieci. Czy można być matką bez dzieci? Można być. Można być matką martwych dzieci. Matką aborcyjną. Na temat matek aborcyjnych, tych które powiedziały rodzącemu się w sobie życiu „nie” krąży dużo mitów. Kobiety kryją się z tym. W systemach rodzinnych nie mówi się, o rodzeństwie, które nie dożyło dnia narodzin. Temat wrażliwy, ale ważny, tak to czuję. Czasami w życiu jest tak, że nie wszystko płynie mlekiem i miodem. Kobiety zachodzą w ciążę w różnych sytuacjach. Czasami po jakiejś imprezie, gdzie był alkohol i poszły na całego, z lekkim lub bardziej mocnym szumem w głowie. Po dwóch, czy trzech tygodniach okazało się, że konsekwencje tego jednego porywu namiętności trzeba będzie dźwigać przez całe życie. A ona powiedzmy ma przed sobą studia i karierę, albo mężczyzna ten, który jest ojcem, nie do końca zainteresowany, aby ojcem być. Co prawda może lovelas z niego straszny i wszystkie jak go widzą, to piszczą za nim na akademickich korytarzach, ale jak się popatrzy okiem kobiety, która ma zostać matką… to czuje się, jakoś, że ojciec z niego byłby żaden, może jeszcze nie teraz, może musi dorosnąć. Taki kontekst to dla niektórych lajcik, inne matki aborcyjne miały o wiele trudniejsze losy. Zwłaszcza te, które we wsiach i miastach zostały same podczas wojny. Bo chłop poszedł wojować. Babcia mi opowiadała, że Ruscy byli gorsi od Niemców. A przecież wschodni front przechodził przez Polskę. Zresztą, tutaj nie do końca o historię chodzi, tylko o to, co tam taka kobieta ma w głowie, na temat tego jak zmieni się jej życie wskutek urodzenia dziecka. A zazwyczaj z racji na słabość edukacji, w tym temacie taka kobieta ma białą plamę. Mówiąc kolokwialnie – gówno wie. Myślę, że kilka rzeczy natomiast powinna wiedzieć. Pierwsza jest taka, że gdy weźmie odpowiedzialność za swoją decyzję, nawet jeżeli ona była po 4 głębszych kielonach, i trudno ją nazwać świadomą. Jeżeli weźmie odpowiedzialność, to znajdą się i siły, aby ponieść konsekwencje. Po drugie powinna wiedzieć, że studia można zacząć zarówno w wieku 25 lat, jak i w wieku 35, albo 50. Studia można przerwać, i później na nie wrócić. W przypadku ciąży nie ma urlopów dziekańskich. Myślę, że trzeba mieć świadomość, że jest to decyzja nieodwołalna, i ostateczna, bo w ciąży się jest, albo się nie jest, nie można być w połowie w ciąży. I nikogo tutaj nie chcę moralizować. Mówię tylko o konsekwencjach. A one będą bez względu na to, jaki masz do tego stosunek. Dużo się ostatnio mówi o zmianach w prawie dotyczącym aborcji. A moim zdaniem zawsze jest tak, że tworzenie prawa, które przeczy ludzkiej naturze tworzy jeszcze większe wynaturzenia. Śmierć i życie jest w nas. Zabranianie jednego lub drugiego stworzy zawsze nic innego jak jeszcze bardziej masakryczne konsekwencje. Klucz w temacie szacunku do życia jest w edukacji, i pokazywaniu konsekwencji, nie zaś w zakazach formalnych, bo życie jest życiem, i zawsze wymykało się formalizacji wbrew naturze, formalizacji oderwanej od rzeczywistości.
Kobieta przed podjęciem decyzji powinna wiedzieć, że są, jak ze wszystkim ciemne i jasne strony macierzyństwa. To co pokazuje się w ustawieniach, to widać, że często kobiety robią aborcję z „zimną krwią”. Zablokowane, zamknięte, ale czy to oznacza, że są takimi zimnymi sukami? Nie do końca, bo za taką aborcją z zimną krwią, często stoi mama, a za mamą babcia. A czasami sięga to dalej. Jak się na to popatrzy systemowo, to się nagle okazuje, że taka młoda kobieta usuwa dziecko, aby móc dotrzeć, złapać kontakt z tymi kobietami w rodzinie, które też usuwały dzieci. Bo jak wprowadzić do rodziny tą babcię? Ano tak, że powtarzam jej los, i pokazuje swoim życiem, i swoim zachowaniem, że ktoś taki właśnie był. Był, żył, oddychał, i zabijał. Zabijanie nie przynależy tylko do mężczyzn. Kobiety też potrafią zabijać. Czasami w bardziej wyrachowany sposób. Zabijanie jest ludzkie. Często nie chcemy na to patrzeć, ale zabijanie jest ludzkie, w sensie, że przynależy do rzeczy, które my ludzie robimy, przynależy do naszej natury. Czy w ten sposób kogoś usprawiedliwiam? Nie. Jedynie mówię, że nam ludziom się to zdarza. Czy łatwo jest po takiej decyzji żyć? Nie jest łatwo. Jest trudniej niż Ci się wydaje. I z racjonalnego pkt widzenia może Ci się wydawać, że aborcja to dobry pomysł. Ale z tego co widzę na ustawieniach, to wcale nie jest dobry pomysł. Ten ciężar każdy będzie niósł do końca życia. Nie da się przed tym uciec, zapomnieć, nie da się tego wymazać. Zabijanie jest ludzkie. I robimy to. Nie da się tego ukryć, wystarczy spojrzeć na wiadomości, codziennie mamy newsa, że ktoś kogoś zabił. Znajdźcie mi wiadomości bez śmierci, na 1000 sposobów. Nam ludziom się to przydarza. Łatwo można ocenić taką matkę, jako tą która jest wyrodna, zła, mordercza, i skazać ją na publiczne, społeczne, systemowe wykluczenie. Lecz jak popatrzy się na to głębiej, to jest to czasami wielki wyraz solidarności z tymi, które były w systemie wykluczone.
Czasami jest tak, że matka usuwa pierwsze dziecko, a drugie rodzi. Wtedy często w tym drugim pojawia się lęk przed matką. Trochę jest to taki lęk przed tym, że matka jest zdolna do zabicia. To trochę taki konflikt, bo z jednej strony to jest to kobieta, która rodzi, a z drugiej kobieta, która zabija. Czasami jest tak, że nie było aborcji fizycznej, ale mama już będąc w ciąży poważnie myślała o aborcji. Może się bała, że nie da rady sama… może bała się bólu związanego z porodem… może zaszła w ciążę, w najmniej dla niej, według jej świadomości, odpowiednim momencie? Wtedy w dziecku, które jest w brzuchu pojawiają się sprzeczne uczucia, wewnętrzny konflikt, z jednej strony chęć ucieczki, a z drugiej niemożność, i potrzeba bycia, życia, zamanifestowania się. Takie dzieci mogą w życiu późniejszym wchodzić w relacje partnerskie, które są dla nich niebezpieczne. Nie widzą zagrożenia, nie chcą na nie patrzeć. Widzą wszystko tylko w jasnych barwach, chociaż życie im pokazuje, że świat jest i taki, i taki. Ktoś je rani, ale one dalej trwają w relacji, jakby zaczarowane, jakby ktoś odebrał im jakąś część mózgu, która w sytuacjach zagrożenia mówi – spier…aj. Czasami idą jak owce na rzeź. Taki mają akurat wdrukowany program. Śmierć i życie często sklejone, i nie rozdzielone, bo jak można bać się kogoś, kto daje życie, a jednocześnie jest w nim potencjał, aby to życie odebrać? Wbrew obiegowym opiniom, dużo kobiet będąc w ciąży o aborcji myślało. To nie jest ewenement, wyjątek. Mocne, nacechowane emocjami, często systemowymi myśli o aborcji potrafią sprawić, że potem po narodzeniu dziecka, taka kobieta nie będzie dziecka czuła, a dziecko nie będzie czuło takiej matki. Matka zazwyczaj się wtedy obwinia, ale to nic nie zmienia. Musi popatrzeć – czasami to jest dobre rozwiązanie – na te wszystkie, kobiety w jej rodzinie, które podjęły decyzję, że usuną dziecko, że powiedzą mu wewnętrznie NIE. I wdrożą to w czyn. Dlaczego mówię, że podjęły decyzję? Ktoś zaraz będzie krzyczał, że „zostały zmuszone”, albo czasami „nie miały wyjścia”. Powiem tak. Za każdym razem, jak coś robimy, i nie bierzemy za to odpowiedzialności, to nas to osłabia. A za każdym razem jak coś robimy, zrobiliśmy, ale weźmiemy, za to odpowiedzialność, to nagle dostajemy siły, aby nawet tak trudne decyzje wziąć na bary, a z siły płynącej z przyjęcia własnej winy, i z własnej odpowiedzialności zrobić coś dobrego. Dziecko, które narodziło się po tym, które zostało zabite, często z przerażeniem patrzy na mamę. Często w ustawieniach widać, jak ciało takiej osoby, całe się trzęsie. Te drgawki są naturalnym zachowaniem ciała, które jest w bardzo dużym stresie. Te drgawki są naturalnym mechanizmem rozładowującym napięcie mięśniowe, który mają zakodowany wszystkie ssaki. Więcej na temat tych drgawek, i jak je wywoływać świadomie można znaleźć przyglądając się metodzie pracy z traumą TRE. To co leczy duszę w takich sytuacjach to popatrzenie tej zdolnej do zabijania matce prosto w oczy, i powiedzenie prostych słów – „Dziękuję, że na mnie się zdecydowałaś.” Często można zauważyć, że wtedy matce jest oddany szacunek, a ona sama już w mniej morderczej energii, jest w stanie zwrócić się do dziecka, i je przyjąć, w swoje ramiona. To piękne patrzeć, jak czasami 30, a może i 50 lat skrywany strach przed mamą, nagle pryska. A my jako małe dzieci potrafimy z wielką odwagą, bo tutaj jest potrzebna wielka odwaga – pójść w ramiona tej, która życie daje, i która życie odbiera. Nie ma złych matek. Jest czasami tylko trudniejsza droga do przebycia do swojej mamy. I czasami jest tak, że okoliczności przerosły naszą mamę. Mama jednak zawsze jest właściwa. Ta mordercza także jest właściwa, chociaż czasem tak trudno to poczuć. Ale jak to mówił mój przyjaciel z Poznania… na końcu zawsze jest spokój. Zawsze jest głęboki spokój.